środa, 9 grudnia 2015

Nagie z Natury

Jednym z wielu tematów moich zainteresowań są opakowania artykułów spożywczych. Przecież kupienie ryżu, makaronu czy fasoli nie wymaga torebki lub foliówki. Czyżby? Dopiero w 2014 roku część sklepów w Polsce wpadła na pomysł stref do samodzielnego nakładania sypkich towarów. Problem polega jednak na tym, że należy użyć... jednorazówki. Jeżeli przychodzi się ze swoim pojemnikiem jest już problem. Najczęściej nie kupimy tego co chcemy. (Nie, nie wymądrzam się. Wiem z doświadczenia.)

Biorąc przykład z Niemców czy Anglików pewna para postanowiła otworzyć sklep bez opakowań. Nagie z Natury, bo tak się nazywa, ma się dobrze. Klient może przyjść ze słoikiem czy innym opakowaniem i bez problemu zostanie obsłużony. Szkoda tylko, że część klientów nie ma nic ze sobą i biorą oni papierowe torebki do zapakowania zakupów. Według mnie mija się to z pierwotnym założeniem. Mam jednak nadzieję, że z czasem przewaga świadomych ludzi, przychodzących ze swoim opakowaniem będzie normą, a nie wyjątkiem.

Problem jest również cena. Pomijając fakt warszawskich cen w większości produkty te nie są tanie. Ja sama mając swoją wypłatę nie mogłabym kupować jedynie tam. Wiem, że eko. Wiem, że zdrowo i bez opakowań, ale po prostu mnie nie stać. Uważam, że każde zdrowe jedzenie, które jest też moim lekarstwem jak mawiali starożytni, powinno być tańsze od junk foodu. Skoro w Stanach są dotacje na mięso i kukurydzę to czemu nie przeniesie się tego na eko produkty i Zero Waste sklepy?! Znam odpowiedź i nie zgadzam się z nią.

Bea wielokrotnie powtarzała, że robi zakupy w tych samych sklepach od kilku lat. I mimo to, co jakiś czas słyszy, że nie zostanie obsłużona. Woła wtedy kierownika, który odmawia, a Ona prosi go do momentu, kiedy się zgodzi. Jest to męczące, ale przynosi zamierzony rezultat. Ja również się staram. Mimo mojej wielkiej cierpliwości, o której wszyscy mówią z podziwem, coraz szybciej się denerwuję.

Przykład. Dyskont spożywczy z darmowymi jednorazówkami. Podchodzę do kasy i wypakowuję owoce i warzywa z koszyka. Zważone. Wystarczy skasować, ja zapłacę, zapakuję do mojego plecaka i w drogę. NIE. Pani postanowiła mi to zapakować pomimo moich kilkukrotnych zapewnień, że nie potrzebuję jednorazówki. Aby zmieścić wszystko do plecaka i nie zgnieść na przykład bananów i tak musiałam każdą rzecz wypakować i włożyć do plecaka po jednej sztuce. Foliówkę przekazałam Pani do zapakowania komuś innemu zakupów. Jej mina wskazywała, że mam iść do... psychiatry.

Co zrobi taka osoba kiedy Unia wyda zakaz używania jednorazówek za kilka lat? Mam nadzieję, że się obudzi ze snu o dobrym plastiku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz