poniedziałek, 23 lutego 2015

pakowanie zakupów 3.

Kupujesz jednorazówki w sklepach spożywczych? Oto jest pytanie. Ja kupuję jedynie w wyjątkowych sytuacjach. Czyli? Kiedy moja torba materiałowa ulegnie zniszczeniu, a ja nie mam w co włożyć zakupów. Kiedy ilość zakupów okaże się zbyt wielka i trzeba dodatkowej torby. Staram się jednak takich sytuacji unikać, dlatego miało to miejsce jeden raz. Kiedy jeszcze? W momencie niespodziewanej wizyty w sklepie i zakupów. Najczęściej biorę jednak mało i niosę to w ręce bez jednorazówki. Ostatni przykład to bardzo brudne produkty. Kupowałam banany, które były całe polepione od soku wychodzącego z ich końcówek. Na tyle było to męczące, że zapakowałam je w siatkę ze sklepu. A inni robią to na co dzień. Tylko po co?!

A jakie taśki używam? Zabieram ze sobą ogromną torbę materiałową, którą kupiłam już nie pierwszy raz w sklepie IKEA. Jest z tworzywa sztucznego, ale jakościowo posłuży wiele lat. Skąd wiem? Inną kupiłam u nich około 3 lata temu i służy do dziś. Dziur nie posiada, choć noszę w niej mega ciężary. Polecam je. Są składane i mają przyszyty mały woreczek. Rozmiar duży.

Na zakupy spożywcze mam także 3 taśki bawełniane. Jedną z nich kupiłam w C&A z ekologicznej bawełny. Rozmiar mega duży, pomieści wszystkie ciężkie słoiki itd. Są w jasnych kolorach, ale nie jest to problemem. Jak się coś wyleje czy pobrudzi idą prosto do pralki i z głowy.

A teraz zastanówmy się do czego wkładamy rzeczy kupowane na wagę: owoce, warzywa, sery, mięso... Można mnożyć. Dziś o pakowaniu w taśki więc skupię się na dwóch pierwszych grupach. Przypuśćmy, że chcę kilo mandarynek. Niełatwo je zabrać do ręki, lepiej zapakować. I tu przychodzi mi z pomocą mała torba z Ives Rocher, którą kiedyś dostałam. Jest mega lekka, więc pakuję owoce i ważę. Kartkę z ceną przyklejam do torby. Jeżeli chcę kupić następny produkt to kładę go luzem na wagę, a potem pakuję do torby i przyklejam kolejną kartkę. W niektórych sklepach towar ważony jest dopiero przy kasie. Kładę go luzem na taśmie, a potem umieszczam w moich siatkach.

Wyjątki? No zdarzają się, bo nie da się wszystkiego przewidzieć. Kupowałam raz kapustę kiszoną. Nagle okazało się, że jest w przeciekającym opakowaniu i jedynym szybkim i mądrym rozwiązaniem było włożenie jej do woreczka jednorazowego.

A teraz liczby. Przeciętny Polak zużywa 460 jednorazówek rocznie! Miesięcznie wychodzi to 38 i 1/3, a tygodniowo prawie 9 sztuk. Ja zużywam dziś mniej więcej jeną, dwie sztuki miesięcznie biorąc pod uwagę różne przypadki. Wiem także, że jest to dobra ilość jak na kraje z wysoko rozwiniętym recyklingiem i myśleniem ekologicznym. Wiem jednak, że można to nadal redukować i zamierzam dalej podejmować wyzwania odnośnie pakowania. Ty też się zastanów ile niepotrzebnych reklamówek bierzesz w sklepie.

poniedziałek, 16 lutego 2015

Pakowanie zakupów 2.

Hasło na dziś: sypkie produkty. Kasza, ryż, makaron, orzechy, suszone owoce. Wiem, że często je kupujecie. Pytanie tylko jak są zapakowane. Powiedzmy kasza. Ponieważ jestem z tych co wolą oszczędzić kasze kupuję w dużych opakowaniach. Ich waga waha się od  pół kilo do kilograma. Takie bowiem opakowania można dostać w sklepach. Oszczędnie już jest, ale i opakowanie bardziej ekologiczne. A te dziwne produkty do gotowania w woreczkach? Każda porcja osobno, a to wszystko jeszcze dodatkowo włożone do kartonika. I oczywiście kilka razy droższe. Nie rozumiem tego.

Byłam ostatnio w kilku wielkich marketach i przyglądałam się ofercie sypkich produktów. Zaskoczyły mnie zmiany jakie zaszły w Auchan. Cała jedna alejka została przerobiona na duże, przezroczyste zbiorniki do produktów sypkich na wagę. Poza standardowymi owocami i orzechami są także kasze, ryże, makarony, płatki, a nawet słodycze. Wiem, że wybór nie jest tak duży jak w przypadku tradycyjnie pakowanych produktów. Według mnie jest to jednak krok milowy w kierunku unikania plastiku.

Jeden problem. Każdy kto chce coś kupić musi produkt nasypać do... jednorazówki. Tutaj będzie ciężko o zmiany. Ludzie bowiem przyzwyczaili się do małych torebek rozdawanych w sklepach za darmo. Pakują do nich wszystko co się nawinie, a czasem biorą kilka dodatkowych sztuk do domu. Skądś się przecież bierze liczba 460 w badaniach polskich konsumentów...

I tu odnośnik do amerykańskiej blogerki, która zrewolucjonizowała moje myślenie w tej kategorii. Lauren kupiła małe bawełniane woreczki wielkości mniej więcej zeszytu, które zawsze zabiera na zakupy. Posiadają na górze sznurek, który umożliwia zawiązanie worka po jego napełnieniu. Tak kupuje wszystkie sypkie produkty. Aby zwolnić worek na następne zakupy, w domu przesypuje produkty do słoików. Ponieważ w Nowym Jorku, gdzie mieszka nie brakuje sklepów bez opakowań robi to stale. U nas trzeba się nagimnastykować, a i tak może być problem. Coś się jednak da, dlatego kupię lub uszyję takie worki i zobaczymy co uda mi się do nich zmieścić i o ile zredukuję opakowania.





czwartek, 12 lutego 2015

garderoba 1.

Chciałam napisać zupełnie inny tekst. Jednak przez przypadek skasowałam sobie wszystko, co miałam przygotowane. Tak się tym zdenerwowałam, że postanowiłam napisać coś zupełnie innego. A, że temat bardzo aktualny to go szybciutko wyjaśnię.

Miło wspominam czasy studenckie, kiedy to całą ekipą lub z jedną osobą towarzyszącą wybieraliśmy się "na ciuchy". Sklepów z używanymi ubraniami było pod dostatkiem i przypominały wielkie hale magazynowe, a nie sklepy. Tym bardziej nas to cieszyło, bo wybór był większy i była pewność, że upolujemy coś fajnego. Potem człowiek zaczął zarabiać, nie miał z kim iść i czas się nieco skurczył. Centra handlowe skusiły.

Kilka dni temu spotkałam się z koleżanką ze studiów. Załatwiając różne rzeczy wstąpiłyśmy po drodze do jednego z takich sklepów. Jaką radość miałam kupując jeansywyglądające jak nowe z metką znanego sklepu za 17 zł. Chodząc po sieciówkach przymierzyłam kilkanaście par spodni i żadna nie leżała dobrze. Miałam na nie wydać około 100 zł. A tu nagle za ułamek tej ceny mam ubranie, które jest idealne.

Podobną sytuację miałam kilka lat temu kupując kurtkę zimową. W sklepach nie do końca to co chcę za... 250-500 zł. Ja kupiłam idealne ubranie za 46 zł. Służy mi już lata i żal mi się z nią rozstać. Jeszcze jeden sezon i muszę pomyśleć o czymś "nowym".

Nie jesteśmy w stanie zrezygnować z ubrań. Na pustyni nie mieszkamy, choć i tam przydają się pewne rzeczy. Dużo tańszym i lepszym dla środowiska wyborem jest lumpex. Przyznaję, że wracam do tego typu zakupów. Niestety jak człowiek zmienia rozmiar ubrań to musi wymienić większość garderoby niezależnie czy chce czy nie. Ja mam swój bardziej ekologiczny sposób, który nieco przystopuje produkcję i marnowanie nowych ciuchów. Wszystkim polecam kupowanie używanych ubrań i nie rozumiem ciągłych wymówek, że tylko nowe jest dobre.

poniedziałek, 2 lutego 2015

pakowanie zakupów 1.

Kiedy wpisałam w wyszukiwarkę słowo jednorazówki/reklamówki wyskoczyły strony, które oferują je firmom i sklepom. Zero tekstów na temat środowiska i zdrowia. Musiałam głębiej poszukać, żeby znaleźć przynajmniej podstawowe informacje na ten temat. Istnieje kilka rodzajów jednorazówek i wszystkie są do dupy. Co tu dużo mówić. Po prostu tak jest i każde zabranie takowej ze sklepu jest według mnie głupotą. Konsumenci są już na tyle świadomi, że nie powinni biernie godzić się na niszczenie środowiska. A mimo to co roku w Europie wyrzuca się osiem milionów takich toreb. Na jednego mieszkańca przypada aż 460 toreb rocznie. Kiedy weźmiemy pod uwagę, że są ludzie unikający ich ta liczba rośnie. Natomiast Duńczyk czy Fin zużywa jedynie cztery takie torby rocznie!

Unia Europejska apelowała do Polski, Portugalii, Słowacji i jeszcze kilku krajów o zmniejszenie zużycia. Mimo to nic się nie zmieniło. Trzeba wprowadzenia zakazu lub opłat, aby polaczki zabrały się za myślenie w sprawie ekologii. Porozumienie już jest. Teraz czekamy kiedy zostanie ono zatwierdzone. Według niego do roku 2019 mamy zmniejszyć zużycie o 80%. Według wstępnych ustaleń mamy zużywać "jedynie" dziewięćdziesiąt toreb rocznie na mieszkańca, a w 2025 roku czterdzieści. Natomiast wszelakie worki w które pakuje się mięso, wędliny, sery na wagę pozostaną. A ja w następnym wpisie podam jak można inaczej podejść do tego tematu.

Wracając do foliówek. Są kraje, które same zajęły się tematem. Bryluje Irlandia, która wprowadziła podatek. W ciągu pięciu miesięcy zużycie toreb zmniejszyło się o... 95%!!!!!!!!!!!!





A teraz moja historia. Jadąc wczoraj do ogromnego centrum handlowego myślałam o mojej przeszłości, teraźniejszości i przyszłości związanej z reklamówkami. W liceum kiedy niektóre osoby w klasie przychodziły ze strojem na WF zapakowanymi w markową torbę z orseya czy h&m czułam zazdrość. Nie chodziło tak naprawdę o torbę. Czułam się gorsze, że nie stać mnie na kupowanie ładnych rzeczy w drogich sklepach. Była to dla nie zupełna abstrakcja.

Kiedy byłam mała moja mama sama dużo szyła (nic nie było w sklepach czytaj PRL), a potem kupowało się w lumpexach za grosze lub na targu. Sklepy były dla bogatych, rozpuszczonych dzieciaków do których ja nie należałam.

Na początku studiów też nie było różowo, ale stypendia i dorywcze prace zrobiły swoje. Od czasu do czasu mogłam kupić ciuch w wielkim molochu z "milionem" najróżniejszych sklepów. Potem stało się to prawie normą i coraz częściej chodzę do centrów handlowych niż do innych sklepów.

Odtworzę mój wczorajszy wypad do takowego przybytku. Chciałam kupić buty, poszukać spodni na mega przecenach i znaleźć jeszcze kilka rzeczy. Zabrałam ze sobą dużą torbę materiałową wielkości papieru A3, która poskładana mieści się w torebce. W jedną stronę pojechałam autobusem, dlatego musiałam się ubrać w grubą kurtkę. Początkowo to ona wylądowała w torbie, a ja chodząc po sklepach miałam wolne ręce.

Po odwiedzeniu wszystkich interesujących mnie butików z ciuchami i butami postanowiłam coś kupić. Wybrałam rzeczy i przy kasie Panie od razu zaczęły wyciągać torby na co ja szybko reagując grzecznie podziękowałam i powiedziałam, że włożę do mojej. W każdym sklepie sytuacja się powtarzała. Bez pytania rzeczy są pakowane do różnej wielkości toreb, które mogą kilka razy posłużyć, ale potem je niestety wywalamy. Według statystyk mało trwałe torby służą jedynie 4 minuty.

Następnym przystankiem była apteka, gdzie również bez pytania pakuje się wszystko do małych reklamówek. Zastanawia mnie czemu maleńkie opakowanie tabletek czy inny specyfik nie może trafić do kobiecej torebki czy do innej siatki z zakupami. Podziękowałam i wrzuciłam do mojej.

Drogeria. Historia lubi się powtarzać. Reklamówki rządzą:/ Choć jest to jeden z niewielu sklepów, gdzie Pani zapytała czy zapakować. Większość klientów niestety chętnie przyjmie jedną, dwie czy nawet trzy darmowe reklamówki. Ja już od dawna ich nie biorę i dobrze mi z tym. Zresztą coraz mniej kupuję chemii w takich miejscach. W rossmannie najczęściej wybieram jedzenie, które jest eko, wegańskie, np mleka i ma lepsze ceny niż w innych miejscach.

Jedzenie. Zarówno kot/pies jak i ludzie muszą coś jeść. Bierzemy duży wózek w markecie i wrzucamy do niego co popadnie często bez zastanowienia. Ja przy kasie wyciągam swoją taśkę. Niekiedy można tam kupić tanie jednorazówki, choć zdarza się, że bez pytania kilka lub kilkanaście toreb dostajemy za darmo. Jak widzę to co się dzieje w Auchan to moje ciśnienie skacze wysoko do góry. Tony toreb każdego dnia trafiają do śmieci. Ludzie wracają do domu, a większość siatek idzie do kosza. Ja składam swoje w kosteczkę i grzecznie czekają na kolejne zakupy. Jak coś się wyleje, zabrudzi to siups do pralki i po kłopocie.

Podsumowując. Gdybym wzięła plastik, który mi proponowano miałabym pięć zbędnych, zanieczyszczających środowisko reklamówek po jednych zakupach. A wszystko to zmieściło się do jednej mojej torby i to jeszcze razem z kurtką! Torba jest ładna, nie dziurawi się i jej żywot trwa dłużej niż 4 minuty. Na początku tego roku Unia ma przegłosować założenia o których pisałam na początku. Oby ludzie poszli po rozum do głowy i zrobili co należy.

zdjęcie
źródło 1.
źródło 2.