czwartek, 16 lipca 2015

Hejt

Jakiś czas temu pod wpływem świetnej blogerki i kilku innych czynników postanowiłam chodzić do sklepów ze swoimi pojemnikami. Ponieważ muszę czasem do domu kupić mięso nadarzyła się świetna okazja do wypróbowania pomysłu. Przez trzy ostatnie miesiące kupiłam kilka razy fileta oraz fasolę i ryż. Konkluzja jest tylko jedna: hejt. Reakcje były różne, ale żadna niestety nie mieściła się w kategorii: pozytywne.
1. Ekspedientki patrzyły na mnie jak na nienormalną, co szybko przelatywało mojej uwadze.
2. Potem była drwina, że dziwny pomysł.
3. Na końcu oburzone reakcje.

PROBLEM:
Tak, pojawiły się problemy. O ile osoby nakładające i warzące moje zakupy obsłużyły mnie bez większych utrudnień to już panie przy kasie w wielkich marketach robiły problemy. Okazało się bowiem, że nie bardzo mogę wnieść swój pojemnik do sklepu i po prostu go wyjąć z torby. Takie same lub podobne są w sklepie i mam za nie zapłacić. Jedna z ekspedientek nawet podniosła na mnie głos oburzona zdarzeniem.

ROZWIĄZANIE:
Wymyśliłam zatem, że do sklepu będę chodziła ze słoikami na przykład po ogórkach. Te o pojemności 0,9 l nadają się idealnie na mięso. Mniejsze po dżemach mogą być na sypkie produkty. Nie można ich kupić więc nikt nie zarzuci mi, że coś wynoszę i nie chcę za to zapłacić.

CO DALEJ?
Zdarzyło mi się kilka razy spontanicznie pojechać do sklepu i nie miałam ze sobą pojemnika. Byłam także w sklepach, gdzie są jedynie gotowe, pakowane produkty i nie mogę kupić inaczej. Ponieważ wiedziałam, że nie dam rady być w innym sklepie ostatecznie kilka razy kupiłam potrzebne rzeczy. Postaram się jak najczęściej zabierać swoje słoje, bo wiem, że jest to wykonalne. Muszę jedynie bardziej przyłożyć się do PLANOWANIA listy zakupów w każdym tygodniu.

OBSERWACJA:
Dokładnie w tym samym czasie zauważyłam, że kilka dużych sieci sklepów robiło przebudowę swoich powierzchni. W centralnej części marketów powstały stresy, gdzie można samemu nasypać sobie kaszy, ryżu, ciastek czy fasoli. Jestem pod wrażeniem i mam nadzieję, że wszyscy pójdą za ich przykładem i będziemy mogli większość produktów kupić w ten sposób!

2 komentarze:

  1. O ile jestem weganką i pakowanie mięsa mnie nie dotyczy to sama poszukuję rozwiązań w zakresie pakowania zakupów w torby wielorazowego użytku. Coraz bardziej boli mnie fakt używania jednorazówek, a jest to niestety konieczne w przypadku takich produktów jak ziemniaki czy cebula (nie wspominając o produktach sypkich), które najwygodniej kupuje się hurtowo, a to już wymaga worka... Inne warzywa zazwyczaj ważę pojedynczo (chwała tutaj biedronce i lidlowi, które ważą produkty przy kasie). Myślałam nad workami bawełnianymi, ale zauważyłam, że w przypadku niektórych produktów (np. bakalii) dodatkowa gramatura może na dłuższą metę zbędnie nadwerężyć mój studencki portfel... Tak czy inaczej - świetne posty, pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Za granicą nie ma problemu z tarowaniem wszelakich "pojemników". Szkoda, że u nas jest problem. Ale będę próbowała!
    A jeżeli chodzi o worki to strony typu allego czy ebay mają długą listę fajnych produktów. Jakiś czas temu robiłam rozeznanie i cieniuteńkie bawełniane worki były do kupienia u kilku osób. Będę jeszcze o tym pisała :)

    OdpowiedzUsuń